Podstawowe posłuszeństwo zaczęliśmy z Shirą bardzo wcześnie. Wspólne aktywności, rozwijające i motywujące zabawy bardzo się jej spodobały i urozmaiciły spędzany wspólnie czas. Obedience – sportowe posłuszeństwo od samego początku nas zainteresowało i zaciekawiło. Wbrew pozorom, obi nie jest sztywnym, mechanicznym psim sportem. Obedience to coś więcej. Podczas treningu obi staramy się jak najlepiej bawić, aktywnie ucząc psa i powoli wprowadzając kolejne elementy tego psiego sportu. Jak w każdym psim sporcie obedience bardzo ważna jest więź przewodnika z psem. To praca w duecie, która wymaga doskonałej komunikacji między obiema stronami. W naszym przypadku w tamtym czasie nie mogliśmy jeszcze mówić o typowym obedience, a raczej o treningu pewnych elementów występujących w tym sporcie.
Po 3 miesiącach treningów, wesołej, luźnej nauki podstawowych elementów, nagraliśmy filmik jako zwieńczenie tego, czego udało nam się nauczyć. Nie oczekiwałam od Shiry żeby wykonywała ćwiczenia idealnie pod względem technicznym, ponieważ detale można dopracowywać później. W tamtym czasie najważniejsze było dla mnie, aby wykonywała ćwiczenia z chęcią i dużą motywacją. Żeby czerpała z treningu dużo radości. I tak właśnie było, co nie ukrywam, ogromnie mnie cieszyło.
Ćwiczyłyśmy dużo chodzenia przy nodze, zmian pozycji ( siad, waruj, stój ), przywołania, zostawania oraz pozycji z marszu. “Siad” z marszu, czyli sytuacja, w której pies idzie przy nodze i na komendę przewodnika siada i zostaje w siadzie podczas gdy przewodnik idzie dalej. Na filmiku widać, że Shira zamiast “siad” postanowiła zrobić “stój”, ale mimo to postanowiłam ją nagrodzić za chęci, skupienie, pozostanie w pozycji i nie przerywać wejścia. Chciałam utrzymać w niej zaangażowanie jakie miała i radość z wykonywanych ćwiczeń, co jest bardzo, bardzo ważne.
Dla wytrwałych, filmik poniżej