[dt_gap height="40"]
___
Pasienie zdecydowanie różni się od psich sportów. To praca, oparta na naturalnym instynkcie psa. Współpraca przewodnika z psem w sporcie opiera się w głównej mierze na zabawie z przewodnikiem, natomiast w pasieniu chodzi o naturalną współpracę psa z człowiekiem. Oczywiście w psich sportach współpraca psa z przewodnikiem również ma kluczowe znaczenie, natomiast w pasieniu łatwo możemy zobaczyć różnice w stylu pracy psa. Panują zupełnie inne zasady i podstawy na jakich opiera się owa współpraca. W wielu sytuacjach, takich jak np. sprowadzenie stada owiec z dużej odległości, przewodnik komunikujący się poprzez dźwięk gwizdka z psem, nie jest w stanie do końca go kontrolować i szczegółowo go instruować co ma robić. Dlatego ta współpraca z psem podczas pracy wymaga od niego ogromnej inteligencji, samodzielnego myślenia oraz intuicyjności, aby pies wiedział w jaki sposób bezpiecznie doprowadzić owce do pasterza, kiedy ten nie jest w stanie wydać mu konkretnego polecenia jak ma to zrobić. Musi być odważny i w swoim stylu pracy nienachalny w stosunku do stada i nie wywierać na nim niepotrzebnej presji oraz stresu. Niezwykle ważne jest posłuszeństwo psa wobec pasterza. Podczas oceny instynktu pasterskiego u psa zwraca się uwagę nie tylko na chęć współpracy psa z człowiekiem, jego posłuszeństwo, ale i zdolność samodzielnego myślenia. W pasieniu nie ma miejsca na agresję ze strony psa, pasterz musi być pewny swojego psa, a pies doskonale rozumieć i chcieć współpracować z człowiekiem. Jako, że owczarek australijski jest psem pracującym, który był używany na farmach do zaganiania nie tylko owiec, ale i pozostałego inwentarza (kaczki, kozy a nawet bydło) słynąc ze swojej odwagi i wytrzymałości, idąc za ciosem, postanowiliśmy pod czujnym okiem fachowców w tej dziedzinie, spróbować swoich sił. I tak trafiliśmy do Elwiry i Łukasza z Chilabo.Dogs.
Pierwsze wejście i zapoznanie Shiry z owcami przeprowadził Łukasz. Po paru chwilach zostałam wezwana, dostałam kija i miałam działać. Owy kij z butelką na końcu to nic innego jak pewnego rodzaju przyrząd szkoleniowy mający pomóc mi w ewentualnym odgonieniu Shiry od stada. Miał mi pomóc w utrzymaniu dystansu między Shirą a owcami i kontrolować jej ewentualne, niepożądane zachowania względem owiec. Ponieważ Shira nie starała się podgryzać owiec, mogłam zrezygnować z kija. Mogłam pozwolić Shirze wkręcić się w szaleńczą pogoń i aktywne zapoznanie się z obecnością i zapachem owiec.
Po pierwszej wizycie i zetknięciu się z owcami, i pasieniem jako takim, nie oczekiwaliśmy zbyt wiele. Miał być to mile i aktywnie spędzony razem czas na wspólnej aktywności, która pomoże nam zacieśnić i wzmocnić nasze więzi. Byliśmy ciekawi jak zachowa się Shira i wierzyliśmy, że gdzieś głęboko drzemie w niej instynkt pasterski. Chcieliśmy zobaczyć chociaż namiastkę zainteresowania. Nie zawiedliśmy się. Shira pokazała się z dobrej strony, wykazując zainteresowanie w stosunku do owiec, chętnie je zaganiając i wbiegając w stado. Radośnie pląsała „pracując” w ciszy, bez niepotrzebnego i nieznośnego szczekania z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Nie próbowała również podgryzać żadnej z owiec oraz nie upatrywała sobie do gonienie i gnębienia najmniejszego osobnika ze stada owiec. Oczywiście, jak to na pierwszych zajęciach bywa, wejścia były totalną „zabawą”, Shira mogła sobie biegać jak chciała, mogła cieszyć się obecnością owiec i była chwalona za najmniejszą chęć kontaktu z nimi. Są elementy, nad którymi będziemy musieli oczywiście popracować bo nigdy na początku nie jest tak kolorowo i idealnie jakbyśmy sobie tego życzyli czy oczekiwali.. W pewnym momencie samowolne pląsy Shiry się skończą i przyjdzie czas, w którym wejdą komendy a Shira bezwzględnie będzie musiała wsłuchiwać się w nie i je wykonywać. Nie będzie mogła krążyć wokół owiec jak jej się podoba. Bezwzględne posłuszeństwo jest tutaj niezmiernie ważne. Dlatego będziemy pracować z Shirą nad jeszcze większym skupianiem się, szybszym wyciszaniem się oraz ładnym, spokojnym czekaniem między kolejnymi wejściami i oczekiwaniem na pracę. Obecnie przy dużej energii Shiry i jej pobudzeniu między wejściami, przy jej jojczeniu i ciągłym wierceniu się, oczekiwanie nie należy do najmilszych. Czujemy się mega zmotywowani zatem bierzemy to na klatę i dalej pracujemy by dopracować to, co wymaga poprawy, to na czym musimy się skupić.
Do dzieła!
[dt_gap height="40"][dt_gap height="50"][dt_gap height="100"]
___
Shira – 21 miesięcy
[dt_photos_jgrid padding="2" target_height="600" number="120" category="pasienie-1"][dt_gap height="120"]